Pierwsza ciąża.
Się zaczęło bez żadnych mdłości, bez problemów.
Potem brzuch coraz większy.
Szybki poród.
Maluszek na świecie.
Matka ucieszona, że do formy wróci, że straci tu i ówdzie i na lato będzie wyglądać jak laska z żurnala, czy innej reklamy.
Tak, będzie matka wyglądać jak taka z pisma lub reklamy dla matek.
Znów duży brzuch.
Tym razem dolegliwości ciążowe dokuczają nie tylko rano, również w południe, po południu i wieczorem.
Czasem czuję się jak bulimiczka.
Konsumuję, upajam się jedzeniem, jem, żrę jak świnia.
A potem lecę do kibelka i rzygam jak kot.
Wrażliwych najmocniej przepraszam.
A Mąż nic sobie nie robił, dopóki podczas Świątecznego wyjazdu nie zaczęłam zwracać w samochodzie.
Jego przerażona minę zapamiętam na długo.
Bo tu środek miasta, co rusz światła, do tego Małe dziecko a ja ze łzami w oczach pochylona 'do my biznes' w tetrową pieluchę Małej.
I zrozumiał.
Musiał przejść tak traumatyczne przeżycia żeby uwierzyć.
Dlaczego kolejny blog?
Bo nie każdy ma ochotę czytać o ciążowych dolegliwościach zachciankach, pomysłach i innych na moim drugim blogu.
"Odkrylam" dzis ta zakladke!
OdpowiedzUsuńSuper!! Opisuj co , gdzie i jak??? masz taka fajna forme pisania, ze z przyjemnoscia czytam!
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo za miłe słowa
Usuń